Postanowiłem dziś podzielić się z Tobą Drogi Czytelniku moją historią. Usiądź wygodnie, załóż ulubione kapcie i uśmiechnij się, ta historia ma bowiem swoje dobre zakończenie.
Wyobraź sobie, że przez wiele lat miałem problem. Przed moim domem rósł wielki modrzew, nie dość, że ta nieszczęsna roślina jest pod ochroną to jeszcze zaczynała przerastać mój dom i co najgorsze… linię wysokiego napięcia. Na początku jedynie narzekałem, że brzydko wygląda, że przeszkadza…. Z czasem jednak stawał się najprawdziwszym koszmarem, każdej burzy, za każdym razem kiedy wiatr wiał mocniej spoglądałem przez okno zastanawiając się czy zaraz nie złamie się a spadając nie zerwie linii wysokiego napięcia.
Wiele myślałem o kosztach, jakie musiałbym wtedy ponieść, zastanawiałem się również nad ewentualnymi stratami w ludziach. Co przecież mogłoby się stać, gdyby te zerwane linie w jakiś deszczowy dzień poraziły kogoś prądem?
Z pomocą przyszły na szczęście podesty ruchome a dokładniej panowie, którzy potrafili je obsługiwać. Na początku ścinali tylko gałęzie – co i tak trochę mnie już uspokajało, by w końcu, kiedy tylko rząd wydał odpowiednie zezwolenie podjechać swoim wózeczkiem prawie pod samą linię i ściąć drzewo.
Może historia, którą Ci właśnie opowiedziałem nie jest niezwykła, nie ma wątku kryminalnego i najzwyczajniej w świecie Cię nudzi. Wierz mi jednak, ja poczułem się wtedy, jakby wielki kamień spadł mi z serca.